Rynek nieruchomości jako obszar znacznych inwestycji jest jest jedną z newralgicznych gałęzi gospodarki. W tym rozważaniu zajmę się rynkiem mieszkań i domów i finansowaniem potrzeb w tym zakresie. Mieszkanie to podstawowa potrzeba człowieka. Miejsce gdzie mieszka, przechowuje swoje rzeczy, w którym żyje.
Kiedyś było lepiej
Jeszcze w latach 50-tych ubiegłego wieku na dom w Stanach Zjednoczonych Ameryki można było odłożyć z pracy. Gospodarka nie była tak obciążona podatkami i innymi daninami, rozwijała się bardzo szybko a ceny były niskie. Jeszcze wtedy nie rozpędziła się inflacja, która swój początek będzie mieć w 1971 roku, kiedy to dolar zostanie być powiązany ze złotem.
Następne dekady – zarówno w USA jak i w Europie poprzez politykę fiskalną rządów przyniosły drastyczne podwyższenie cen wszystkiego, w tym mieszkań.
Kredytowa smycz
Ze zwykłej pracy nikt nie odłoży szybko na własne lokum, trwałoby to za długo.
System tak ułożył się (lub został ułożony) że poważniejsze zakupy typu droższa elektronika, samochody no i oczywiście nieruchomości typu mieszkanie lub dom można właściwie kupić zaciągając kredyt.
Państwa bardzo aktywnie uczestniczą w kształtowaniu rynku nieruchomości. Ponieważ mieszkanie jest społecznie wrażliwym tematem, wiele ekip rządowych chce przy tym osiągnąć cele polityczne.
Pojawiają się hasła typu „mieszkania za darmo”, „mieszkania dla młodych małżeństw” itp.
Państwo wspiera kredytowanie mieszkań a nawet buduje nowe mieszkania. Chcąc osiągnąć swoje cele musi ściągnąć z gospodarki pieniądze. Robi to za pomocą systemu podatkowego. Firmy muszą rekompensować obciążenia wynikające z obciążeń fiskalnych – podnoszą ceny. Zmniejsza się pula na inwestycje i nowe miejsca pracy. Sztucznie zwiększona dostępność kredytów powoduje wzrost popytu a to z kolei przyczynia się do wzrostu cen mieszkań. Ponieważ kredyty udzielane są trochę poza logiką ekonomii a pod dyktando idei politycznej, spora część przyznana jest osobom które w normalnych warunkach nie otrzymali by pozytywnej decyzji kredytowej. Następstwem jest bardzo duży procent niespłaconych zobowiązań. W 2008 roku w ten sposób doszło w USA do jednego z najpoważniejszych kryzysów ekonomicznych w historii tego kraju.